piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział Pierwszy

*Victoria*

     Z okazji moich osiemnastych urodzin razem z Liv postanowiłyśmy się zabawić w klubie nocnym, ponieważ mój tata jest zbyt zajęty swoją nową żoną i zapomniał o córce. Pomimo to, cieszę się, że mogę świętować ten dzień z najlepszą przyjaciółką. Dzięki znajomosciom Rudej mogłyśmy wejść do strefy VIP, z czego bardzo się ucieszyłam.
     Byłam ubrana w czarną sukienkę sięgającą do kolan, z dużym wycięciem na plecach. Moje blond włosy delikatnie odpadały na ramiona kołysząc się przy każdym ruchu. Siedziałam przy barze wlewając w siebie kolejne dawki alkoholu. Tymczasem Liv gdzieś przepadła. Pomyślałam, że poszła do toalety, więc nie bardzo się tym przejęłam. Chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę parkietu i zaczęłam kiwać się w rytm muzyki. Po chwili ktoś złapał mnie za lewą rękę.
     - Olivia, nie strasz mnie!- krzyknęłam widząc czerwoną od śmiechu twarz dziewczyny.
     - Chodź na drinka- powiedziała ciągnąc mnie w stronę baru.
     - Ja chciałam tańczyć- jęknełam patrząc smutnym wzrokiem na parkiet, jednak moja przyjaciółka dalej podążała w obranym przez siebie kierunku. Usiadłyśmy na wysokich stołkach i zamówiłyśmy napoje z procentami. Upiłam sporego łyka, po czym spojrzałam na Olivię, która już wypiła zawartość swojej szklanki.
     - Gdzie byłaś?- spytałam.
     - Przewietrzyć się- odparła uśmiechnięta. Widząc ją w takim dość strasznym stanie postanowiłam pójść do łazienki szukać lustra. Ujrzawszy się zamarłam. Nie wyglądałam lepiej. Włosy sterczały mi na wszystkie strony. W ogóle nie dało się ich ułożyć. Pomimo ogromnego wysiłku dalej wyglądałam jak siedem nieszczęść...albo gorzej. Do tego biała twarz i krwisto czerwone usta. Zupełnie jak wampir, lub jakiś zombie.

     Zgodnie z moim zegarkiem dochodziła północ. Siedziałam przy stoliku i piłam kolejnego drinka. Nie miałam siły wstać. Olivia tańczyła na parkiecie, choć ona również z ledwością utrzymywała równowagę. Po chwili wszystko co widziałam rozpłynęło się i została tylko ciemność.


***


     Delikatnie uchyliłam powieki. Leżałam na ogromnym łóżku, przykryta zieloną kołdrą. Otworzyłam szerzej oczy i rozejrzałam się po pokoju, który zdecydowanie nie należał do mnie. Jasno brązowe ściany, ciemne meble i zielone dodatki. Postanowiłam wstać, jednak ból głowy mi to utrudniał. Podniosłam z ziemi moją kopertówkę i ruszyłam w stronę drzwi. Cicho je otworzyłam, po czym znalazłam się w długim korytarzu. Zajrzałam do pokoju obok. Odetchnęłam z ulgą gdy znalazłam w nim Olivię. Dziewczyna była równie zdziwiona co ja. Nagle głowa zaczęła boleć mnie tak bardzo, że skuliłam się pod ścianą i z ledwością powstrzymywałam krzyk. Ruda również nie wyglądała najlepiej.
     - Chodźmy stąd- szepnęłam. Olivia tylko kiwnęła głową na znak zgody i obie chwiejąc się ruszyłyśmy szukać wyjścia.
     Byłyśmy w salonie. Zamknęłam oczy by zapobiec przeszywającemu mnie bólowi i po chwili wylądowałam na kanapie, a raczej na tym kto na niej leżał.
     - Ałaaa!-krzyknął chłopak z burzą loków na głowie.
     - Przepraszam- powiedziałam spanikowana.
     - Zabierz kolano z mojego...- nie dokończył. Szybko wstałam, a chłopak złapał się za krocze. Olivia, która przyglądała się całej tej sytuacji nie mogła powstrzymać śmiechu.
     - Jeszcze raz przepraszam- rzekłam zarumieniona. Nagle do pokoju weszła jeszcze czwórka chłopaków. Wyglądali znajomo. Pewien blondyn powiedział nam jak się znalazłyśmy w ich domu. Chyba już nigdy nie tchnę alkoholu. Jeszcze nie zdarzyło mi się tak upić.
Po opowieści jakiś brunet dał nam tabletki na kaca. Później panowie zaproponowali obejrzenie filmu. Ja wolałam iść do domu, ale moja przyjaciółka stwierdziła, że zostajemy.


*Olivia*

     W dniu osiemnastych urodzin Tori, postanowiłyśmy wybrać się do klubu nocnego. Trochę zdziwiłam się, bo urodziny zazwyczaj spędza się w gronie rodziny, ale w przypadku Victorii było inaczej. Cieszyłam się, że chce spędzić ten ważny dzień ze mną. Dzień wcześniej poprosiłam Maćka, mojego dobrego kolegę,  barmana w tym klubie, abyśmy mogły wejść do strefy VIP. Oczywiście zgodził się. Maciek jest naprawdę spoko.
     Byłyśmy już w klubie. Przyjechałyśmy autobusem. Byłam ubrana w obcisła granatową, sukienkę na ramiączka. Włosy miałam spięte w zgrabny kok, do tego zrobiłam lekki make-up.
     Zostawiłam Tori przy barze i poszłam się przewietrzyć. W budynku było gorąco i bardzo głośno, więc kiedy wyszłam było trochę ciszej i moje uszy w końcu mogły odpocząć. Na dwór wyszedł też Maciek, na papierosa. Nie zauważył mnie, postanowiłam podejść do niego. Czułam, że się chwieje. Chyba te trzy drinki zadziałały.
     - Cześć!- powiedziałam.
     - Hej! Co ty tu robisz?
     - Wyszłam się przewietrzyć...Mogę?- zapytałam patrząc na paczkę papierosów.
     - Palisz?-zapytał zdziwiony- Masz 18 lat!
     - A ty 20, i co?- odwróciłam kota ogonem. Nie paliłam i nigdy nie chciałam, ale co tam ten jeden raz.
Chłopak otworzył paczkę papierosów.
     - Ja się tylko martwię o ciebie!- mówił podając mi papierosa. Chwyciłam go i wsadziłam do buzi, czekałam aż zapali. Maciek zawachał się, ale podniósł zapalniczkę i zapalił. Po chwili z moich ust zaczął wylatywać biały dym.
     - Nie musisz się o mnie martwić...
Kiedy drugi raz wciągnęłam, zaczęłam kasłać. To nie było fajne uczucie.
     - Olivia, wszystko w porządku?- zaczął krzyczeć przerażony, kiedy zgięłam się w pół od kaszlu. W końcu znów zaczęłam normalnie oddychać. Rzuciłam papierosa i przydeptałam go.
     - I jak?- zapytał z triumfalnym uśmiechem.
     - A jak ma być?- podeszłam do niego bliżej, czułam jego oddech.
     - Olivia, ja cię...- nie dokończył chyba zobaczył mój wyraz twarzy byłam przerażona, co on w ogóle mówił myślałam, że się kolegujemy. Ja go nie kochałam...
     - Nie kończ... Proszę nie kończ- odsunęłam się od niego.
     - Uśmiechnij się, nie musimy być razem, po prostu nie mogłem tego w sobie dusić i powiedziałem!- mówił chłopak. jak na zawołanie uśmiechnęłam się lekko. Ulżyło mi ze nie liczył na nic więcej.
     - Wiesz muszę już iść...praca. Do zobaczenia!
     - Pa!- powiedziałam. Chłopak wszedł do budynku. Kiedy już otrząsnęłam się, także poszłam jego śladem.
     Na parkiecie wypatrzyłam Victorie. Uśmiechnęłam się żeby nie pytała co się stało. Po chwili stałam za nią. Tori wypiła parę kieliszków, bo trochę się chwiała. Złapałam ja za rękę. Victoria odwróciła się. Widziałam na jej twarzy przerażenie, nie wytrzymałam roześmiałam się.
     - Olivia, nie strasz mnie!- krzyknęła
     - Chodź na drinka- powiedziałam ciągnąc ja za rękę
     - Ja chciałam tańczyć...
     Po chwili siedziałyśmy już na wysokich stołkach i piłyśmy drinki. Kiedy Tori piła łykami, ja wypiłam wszystko duszkiem.
     - Gdzie byłaś?- pytała Tori
     - Przewietrzyć się- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się lekko. Widziałam, ze Tori nie chce już gadać. Poszła do toalety, a ja wyszłam na parkiet. Byłam tak upita,ze ledwo co trzymałam się na nogach. Tańczyłam kilkanaście minut, widziałam jak Victoria wróciła z łazienki i usiadła przy barze. Opuściła głowę. Podeszłam do niej i usiadłam. chciałam poprosić o jeszcze jednego drinka, ale ekran zaczął mi się rozmazywać wszystko wokół mnie się kręciło, czułam, że wiruję i nagle ustałam. Nastała ciemność.
                               

  ***         

                             
     Otworzyłam oczy. Leżałam w łóżku, przykryta kołdrą. Nie wiedziałam gdzie jestem, jak się tu znalazłam i co robiłam. Miałam na sobie ubrania z wczorajszego dnia, tylko zamiast koka, moje włosy były rozpuszczone.
    Okropnie bolała mnie głowa, prawie nie mogłam wstać. Ciekawiło mnie gdzie jest Tori. Zebrałam siły i usiadłam na łóżku, już miałam wstać kiedy usłyszałam kroki, zamarłam. Siedziałam na łóżku i nie wiedziałam co zrobić, czy schować się, czy zostać na miejscu, w głowie miałam mętlik. Po chwili zza drzwi wyłoniła się Victoria. Też była zdziwiona i nie wiedziała gdzie się znajdujemy. Ucieszyłam się kiedy ja zobaczyłam. Nagle Tori skuliła się pod ścianą, natychmiast podbiegłam do niej. Wiedziałam, że boli ja głowa, tak samo jak mnie. Po prostu miałyśmy kaca.
    - Chodźmy stąd!- szepnęła. Kiwnęłam głową na znak zgody. Wstałyśmy i powoli szłyśmy szukając wyjścia. Dom był naprawdę wielki.
    Znalazłyśmy się w ogromnym pomieszczeniu. Jak przepuszczam, był to salon. Podeszłam do komody, na której były zdjęcia, Tori kręciła się gdzieś obok.
    - Ałaaa!- usłyszałam męski krzyk. Natychmiast odwróciłam się. Widziałam jak blondynka leży na kanapie, albo na kimś kto na niej był.
    - Przepraszam!- powiedziała szybko spanikowana Victoria.
    - Zabierz kolano z mojego...- nie dokończył. Tori szybko wstała. Chłopak skulił się i złapał za krocze. Dziewczyna była przerażona, a mi chciało się śmiać, nie mogłam się powstrzymać.
    - Jeszcze raz przepraszam!
    Victoria była cała czerwona. Ja nie wiedziałam co zrobić. Wiedziałam jedno, że ten chłopak to Harry, Harry Styles. Tori pewnie o tym nie wiedziała, niezbyt interesuję się boysbandami. Po chwili do pokoju weszła reszta zespołu One Direction.
    Niall powiedział nam, że upiłyśmy się i straciłyśmy przytomność, a oni zauważyli nas i przywieźli do domu. Wow, głupie uczucie upić się, tak że traci się przytomność nawet nie wiesz co się z tobą działo! To był pierwszy raz. Po opowieści, Louis dał nam tabletki na kaca. Chciałam powiedzieć, że musimy już iść, ale chłopacy zaproponowali obejrzenie filmu, więc oczywiście się zgodziłam, to było One Direction!

_____________________________________________________________________
Od Oliwii: Mam nadzieję, że rozdział pierwszy się podoba. Jeżeli macie jakieś pytania to piszcie w komentarzach :)
Od Wiktorii: Również mam nadzieję, że się podoba :) / Zależy nam na komentarzach. Dajcie opinie. Może coś wam się nie podoba czy coś.... Ogólnie twierdze, że rozdział jest całkiem, całkiem... Ale to cdo was należy jego ocena. Zapraszam do zakładki bohaterowie.

Czytasz = Komentujesz 



wtorek, 23 kwietnia 2013

Prolog

     Piętnastoletnia blondynka siedząc na tyłach klasy, w ostatniej ławce przyglądała się małemu wróbelkowi, który usiadł po drugiej stronie szyby. Dziewczyna delikatnie i ostrożnie otworzyła okno po czym rzuciła skórkę od chleba znalezioną wcześniej w woreczku śniadaniowym. Ptaszek niepewnie podszedł i zaczął skubać dzióbkiem ową rzecz. Niebieskooka z zainteresowaniem przyglądała się zwierzęciu oparłszy głowę na dłoniach. nauczycielka tłumacząca jakieś zadanie zauważyła to zajście.
     - Panno Jeffers, byłabym wdzięczna gdyby panna jednak zechciała uczestniczyć w zajęciach, zamiast karmić ptaki- rzekła poważnie, lekko ochrypłym głosem.
     - Przepraszam- odparła nastolatka.Ostatni raz spojrzała na małego wróbelka, po czym zamknęła okno. Zrobiła to z ostrożnością, żeby stworzonko się nie przestraszyło. Z torby wyjęła zeszyt. Położyła go na ławce i opuszkami palców musnęła śliską okładkę, na której widniała karykatura konia, a pod nim była duży napis SWEET. Nagle do klasy wbiegła smukła dziewczyna. Ruda grzywka opadała jej na twarz. Brązowooka z ledwością łapała powietrze, które i tak nie wypełniało jej płuc, przez co zaczęła kasłać. Gdy jej serce się uspokoiło, a oddech spowolnił, zdobyła się na wydobycie kilku słów.
     - Dzień dobry- wysapała, lecz nie dane jej było powiedzieć więcej.
     - Kochani, to jest nasz nowa uczennica - spojrzała na ognistowłosą.- Przedstaw się.
     - Nazywam się Olivia Hilson- zaczęła niepewnie.- Przyjechałam z Francji i...
     - Dobrze, wystarczy...Mam nadzieję, że nie będziesz się spóźniała tak jak dziś- dziewczyna skinęła głową i rozejrzała się po klasie, szukając wolnego miejsca. Jedyne wolne było przy blondynce siedzącej w  ostatniej ławce, która rysowała coś w swoim brudnopisie. Nowa uczennica ruszyła w jej stronę, mijając różne osoby. Pewien chłopak specjalnie wystawił nogę, o którą się potknęła i upadła na ziemię. Ruda otrzepała ręce i podeszła do blondyna.
     - To jest według ciebie zabawne?- spytała zachowując spokój.
     -No...wiesz wszyscy się śmieją- wskazał resztę klasy.
     - Słuchaj, mnie nie obchodzą wszyscy. Zadałam ci pytanie- chłopak trochę zmieszany nie wiedział co odpowiedzieć.- Dla twojej wiadomości, w ten sposób nikomu nie zaimponujesz- po tych słowach brązowooka ponownie ruszyła w stronę blondynki. Usiadła na drewnianym krześle i położyła na ławce książki.
     - Cześć, mam na imię Olivia- zaczepiła koleżankę z ławki.
     - Hej, jestem Victoria- uśmiechnęła się.
     - Ładnie rysujesz- dodała ruda widząc zwane przez blondynkę bazgroły. Ta spojrzała na nią i cicho powiedziała "dziękuję", po czym zamknęła zeszyt. Obie przystąpiły do lekcji. Chodź w większości tylko udawały, że słuchają, a tak naprawdę biły się z własnymi myślami.
     Blondynka ponownie wyjrzała za okno, lecz tym razem ujrzała tylko białą pierzynę otulającą wszystkie drzewa i krzewy. Obgryziona skórka zdążyła już zamarznąć. Dziewczyna cicho westchnęła. Spojrzała na nową koleżankę, która pisała coś w swoim zeszycie i uśmiechała się sama do siebie. Ognistowłosa dalej zajęta była lekcją. Po chwili dostrzegła Victorię, która także otworzyła swój zeszyt. Lecz zamiast przystąpić do pisania, zaczęła szkicować pysk konia, a później całą resztę. Olivia westchnęła i ponownie wlepiła wzrok w tablicę.

____________________________________________________________________________
Od Wiktorii: mam nadzieję, że prolog się spodoba. Wiem, że nie jest idealny, ale nada się..... :D

Od Oliwii: zapraszam do komentowania, komentarze mogą dodawać również osoby anonimowe XD

Kochamy was :*